Patronite
Polemika z profesorem Adamem Wielomskim.

Profesor Wielomski o szkole frankfurckiej, czyli niewiedza i bzdury (cz. 3)

Przed nami już ostatnia część polemiki z tezami prof. Adama Wielomskiego, stanowiąca trzeci głos w konflikcie na linii Wielomski – Karoń. W podsumowaniu zbiorę kilka opinii tegoż naukowca na różne pomniejsze aspekty składające się na jego całościową wizję marksizmu. Następnie wykażę, operując faktami, dlaczego popełnił w swoich analizach kardynalne błędy.

LINK: Pierwsza część opracowania zarysowująca istotę konfliktu Karoń – Wielomski.
LINK: Druga część opracowania omawiająca istotę konfliktu Karoń – Wielomski.

Stereotypowa interpretacja marksizmu

Nieszczęsny materializm dialektyczny i relacje zachodzące między bazą i nadbudową. W cytowanym w poprzedniej części tekście prof. Wielomskiego „Marksizm i marksizm kulturowy” czytamy:

Pojęcie “marksizmu kulturowego” jest wewnętrzną sprzecznością także z powodu logiki samego marksizmu, ponieważ Marks uczy, że “baza” (własność) determinuje “nadbudowę” (świat idei). Jak więc świat idei mógłby być marksistowski przy zachowaniu własności prywatnej i kapitalistycznego systemu produkcji?

Jako że mam w zwyczaju pracować na źródłach, chciałbym oddać głos samemu Fryderykowi Engelsowi, który już w 1890 roku w liście do Józefa Blocha wyjaśnił kwestię opacznego interpretowania teorii Karola Marksa:

Według materialistycznego pojmowania dziejów momentem w ostatniej instancji decydującym w historii jest produkcja i reprodukcja rzeczywistego życia. Ani Marks, ani ja nie twierdziliśmy nigdy nic ponadto. Jeśli więc ktoś to wypacza i twierdzi, jakoby moment ekonomiczny był jedynym czynnikiem decydującym, przekształca on ową tezę w nic niemówiący, abstrakcyjny, niedorzeczny frazes.

Zaskoczenie? Spójrzmy dalej:

Położenie ekonomiczne jest bazą, ale rozmaite momenty nadbudowy – polityczne formy walki klasowej i jej rezultaty: ustroje ustanawiane po wygranej bitwie przez zwycięską klasę itd., formy prawne, a nawet odbicie wszystkich tych rzeczywistych walk w mózgu ich uczestników, teorie polityczne, prawne, filozoficzne, poglądy religijne oraz ich dalszy rozwój w systemy dogmatów – również wywierają wpływ na przebieg walk historycznych i w wielu wypadkach one przede wszystkim określają ich formę. Mamy tu wzajemne oddziaływanie wszystkich tych momentów, przy czym ruch ekonomiczny jako konieczność toruje sobie w końcu drogę przez całe to nieskończone mnóstwo przypadkowości (tj. rzeczy i zdarzeń, których związek wewnętrzny jest tak daleki lub tak trudny do wykazania, że możemy go uważać za nieistniejący i nie brać w rachubę).

Innymi słowy, Fryderyk Engels stwierdza wprost, że domniemana zasada jednostronnej determinacji nadbudowy przez bazę jest wypaczeniem. W marksizmie występuje sprzężenie zwrotne, tj. i baza wpływa na nadbudowę, i nadbudowa na bazę, chociaż oczywiście „pierwsza” była baza, jeżeli chodzi o kolejność zaistnienia. Engels w dalszych fragmentach listu formułuje osobliwą prośbę:

Prosiłbym Pana następnie, żeby Pan studiował tę teorię na podstawie źródeł oryginalnych, nie zaś z drugiej ręki – jest to doprawdy o wiele łatwiejsze.

Na końcu zaś wyjaśnia w przypływie szczerości prawdopodobne przyczyny błędnego odczytywania teorii Marksa:

To, że młodzi przypisują niekiedy stronie ekonomicznej większe znaczenie, niż należy, jest zapewne częściowo winą Marksa i moją. W polemice z przeciwnikami musieliśmy akcentować negowaną przez nich zasadę naczelną i wobec tego nie zawsze mieliśmy dużo czasu, miejsca i sposobności do należytego uwzględnienia pozostałych momentów uczestniczących w procesie wzajemnego oddziaływania.

Jak więc widzimy, a podkreśla to Engels nieraz, bardzo istotne są „pozostałe momenty uczestniczące w procesie wzajemnego oddziaływania”. Wzajemnego, bo nadbudowa również wpływa na bazę. Nie ma co do tego żadnych wątpliwości. Ciekawych informacji dostarcza również prof. Harry Cleaver w „Politycznym czytaniu Kapitału”. W tym akapicie bardzo skrótowo przedstawię jego tezę, ponieważ rozległe wyjaśnienie okazałoby się dalece pogmatwane. Otóż:

Ignorując jedenastą tezę o Feuerbachu, w której Marks rozliczył się z filozofią, Engels próbował dokonać reinterpretacji relacji między Marksem i Heglem, przedstawiając „marksizm” jako zarówno odwrócenie, jak i korektę systemu Heglowskiego.

Cleaver w dłuższym rozdziale wyjaśnia, w jaki sposób to właściwie Engels stoi za sformułowaniem całej teorii materializmu dialektycznego, nie tylko wbrew intencjom Marksa, ale i w zasadzie w sprzeczności z jego oryginalnymi pismami:

Jako ortodoksyjna wersja filozoficznego marksizmu, diamat wywodzi się z czasów Anty-Dühringa, Ludwika Feuerbacha i zmierzchu klasycznej filozofii niemieckiej oraz Dialektyki natury Engelsa. W tych pracach Engels próbował zbudować z Marksowskiej analizy kapitału uniwersalny system filozoficzny, który objąłby nie tylko całość ludzkiej historii, ale również przyrodę.

I jak podsumowuje:

To uproszczone podejście zostało przyjęte w tej czy innej formie przez ludzi związanych z II Międzynarodówką (np. Kautsky’ego w Kwestii rolnej, Lenina w Rozwoju kapitalizmu w Rosji). Trudności z tym związane są znane. Zwykle trąci to czystym determinizmem ekonomicznym – sposób produkcji jednostronnie determinuje nadbudowę. […] Materializm historyczny został ostatecznie uproszczony jeszcze bardziej przez Stalina, który zrobił z niego sztywny jednoliniowy postęp sposobów produkcji, przez które muszą przejść wszystkie społeczeństwa.

Można zatem przyjąć, że filozoficzne dywagacje z zakresu materializmu dialektycznego to jedynie pewne teorie nadbudowane do ideologii Karola Marksa, ale zasadniczo wykraczające poza konkretny i zbrodniczy w swojej istocie plan politycznego przewrotu, który został zawarty w „Manifeście Partii Komunistycznej” z 1848 roku. Marks definitywnie skończył z filozoficznymi uzewnętrznieniami po napisaniu „Tez o Feuerbachu” (1845), a Engelsowskie, Leninowskie, Bucharinowskie, Lukácsowskie czy Stalinowskie tezy o bazie czy nadbudowie to w mniejszym lub większym stopniu próby usprawiedliwienia przemian politycznych i ekonomicznych. Mówiąc prościej, chodziło o pięknie brzmiące hasełka do uzasadnienia panowania komunistów.

Teoria krytyczna i rewolucja seksualna

W wywiadzie „W wydaniu Krzysztofa Karonia – typowo leninowska interpretacja Karola Marksa” udzielonym kanałowi CEPolska prof. Adam Wielomski stwierdził:

Ja bym ich nazwał nie „szkołą frankfurcką”, tylko „teorią krytyczną” – oni się tak sami nazywali.

Wyjaśnijmy kilka kwestii. Szkoła frankfurcka to potoczna nazwa kręgu Horkheimera, czyli ideologów działających od 1930 roku. Sam Instytut Badań Społecznych został założony w 1923 roku, a jego początkowych pracowników, głównie teoretyków austromarksizmu, nie zalicza się już do szkoły frankfurckiej w ścisłym tego słowa znaczeniu. Szkoła frankfurcka oczywiście tworzyła Instytut, ale to pewien osobny rozdział w historii tej instytucji, wyszczególniony właśnie dlatego, że w końcu obfitował w narodziny skutecznej rewizji marksizmu. Natomiast „teoria krytyczna” to nazwa ideologii opracowanej przez frankfurtczyków, stanowiącej pewne rozszerzenie „działalności praktyczno-krytycznej” Karola Marksa (sformułowanie z „Tez o Feuerbachu”). To, mówiąc łopatologicznie, uzasadnienie nieustającej krytyki statusu quo i demontażu tradycyjnego systemu, który u swoich podstaw opiera się na represji, wyzysku i niesprawiedliwości. Frankfurtczycy nie nazywali się „teorią krytyczną” – to mieszanie nazwy metody z nazwą grupy.

W tym samym wywiadzie możemy usłyszeć:

Paradoksalnie Horkheimer pochodził z takiej burżuazyjnej rodziny niemiecko-żydowskiej, bardzo konserwatywnej. On tylko nauczał o emancypacji seksualnej, a sam tego nie praktykował w żaden sposób.

Użycie w tym zdaniu słowa „paradoksalnie” zmusza mnie do uznania, że prof. Wielomski albo rzeczywiście nie rozumie szkoły frankfurckiej, albo tylko udaje z rozbrajającą niewinnością. Ogólnie odnoszę wrażenie, jakby p. prof. na potrzeby polemiki z Krzysztofem Karoniem naprędce poczytał coś o frankfurtczykach i wyuczył się na pamięć kilku anegdotek. To wyjaśniałoby kuriozalne błędy, które popełnił, i to zaledwie w jednej rozmowie. Otóż po pierwsze, nie ma tu żadnego paradoksu – podobnie jak komuniści od zawsze chcieli wywłaszczyć innych, a sami stanowić partyjną awangardę u władzy, tak samo frankfurtczycy wdrażali rewolucję seksualną właśnie po to, aby przysłowiowo „zaorać” innych. Dziwienie się, że Max Horkheimer sam nie ulegał własnej ideologii, a jedynie tworzył narzędzia kontroli społecznej, aż bije po oczach przekonaniem o jakichś dobrych intencjach zawartych w marksizmie, jakoby w jakimś jego „humanistycznym jądrze”. Przykład wspomnianego Horkheimera, którzy rzekomo umarł, gdy zobaczył nagie piersi studentek, to zupełne pomieszanie postaci. Wspomniana scena rzeczywiście miała miejsce, ale dotyczyła Theodora Adorno, który w kwietniu 1969 roku został napadnięty przez trzy feministyczne studentki oskarżające go o głoszenie konserwatywnych poglądów (tzw. Busenaktion). Wtedy też Adorno wcale nie „dostał zawału i umarł”, bo w rzeczywistości zmarł kilka miesięcy później, a dokładnie w sierpniu tego samego roku. Na zawał serca – to się zgadza.

Podsumowanie celów szkoły frankfurckiej

Podsumowując – bo już musimy powoli kończyć ze względu na objętość tekstu – wykazałem i we wcześniejszych akapitach, i w dwóch poprzednich częściach, że w sporze na linii Wielomski – Karoń niestety prof. Wielomski wykazał się daleko idącą ignorancją wskazującą na nieznajomość tematu (jak wspomniałem, moim zdaniem to wynik szybkiego i mało przykładnego nadrabiania zaległości), a ponadto ogromną butą. Wystarczy przypomnieć fakt, że nie przeczytał w ogóle książki Karonia „Historia antykultury” (sic!) ani nie obejrzał jego filmów na kanale „Historia sztuki”, za to jednak posługiwał się „argumentem profesorskim”, który jest pozamerytoryczny i bezużyteczny, obrażał interlokutora, publikując na swoim profilu na Facebooku nieśmieszne memy, oraz konsekwentnie odmawiał stawienia się na publicznej debacie.

Przytoczone przeze mnie argumenty oraz cytaty źródłowe jasno wskazały, że na gruncie marksizmu szkoła frankfurcka pozostaje nurtem marksistowskim odwzorowującym wiernie intencje Karola Marksa. Rzekoma niemożność wpływania nadbudowy na bazę została uznana przez samego Fryderyka Engelsa za „nic niemówiący, abstrakcyjny, niedorzeczny frazes”. Obszerne wyjaśnienia prof. Cleavera nie pozostawiają wątpliwości co do tego, że materializm dialektyczny jako filozofia stanowi dobudowaną teorię, niemającą wiele wspólnego zarówno z programem politycznym Marksa sformułowanym w 1848 roku w „Manifeście Partii Komunistycznej”, jak i jego wcześniejszymi pismami z nurtu młodo heglowskiego. Innymi słowy, w obliczu narodzin opisywanego w 2 części polemiki zaawansowanego kapitalizmu (późnego kapitalizmu, kapitalizmu państwowego), jak i klęski rewolucji komunistycznej na Zachodzie, frankfurtczycy dokonali jedynie rewizji założeń Marksa, które okazały się błędne, i to zresztą nie pierwszy raz. Zmuszeni okolicznościami zewnętrznymi musieli wypracować nowe podejście umożliwiające obalenie systemu kapitalistycznego, a okazało się nim wdrożenie rewolucji seksualnej – jednak nie po to, aby kogoś zdemoralizować, tylko po to, aby uniemożliwić członkom społeczeństwa wydajną, zorganizowaną pracę, wymagającą w jednym aspekcie precyzji, skupienia i motywacji, a w drugim wykształcenia, zawodu i kwalifikacji. Wszystkich tych elementów pozbawia ludzi, a zwłaszcza dzieci i młodzieży agresywna edukacja seksualna, zaburzająca naturalny rozwój jednostki docelowo socjalizującej się, aby funkcjonować w systemie. Osoby niemogące funkcjonować w systemie kapitalistycznym w oczywisty sposób będą dążyć do tego, aby go obalić. Natomiast system kapitalistyczny pozbawiony sumiennych i chętnych pracowników po prostu będzie musiał upaść. Wtedy natomiast, rękoma kontrolowanych mas, będzie można obalić stary porządek i zaprowadzić nowy – komunistyczny, o który od początku frankfurtczykom chodziło. Jak wszystkim marksistom zresztą.

Bibliografia
1. Cleaver H., Wprowadzenie [w:] Polityczne Czytanie Kapitału, Poznań: Wydawnictwo Bractwo Trojka, 2011, http://la.utexas.edu/users/hcleaver/357k/RCP_ostateczna_Intro.pdf
2. Engels F., List do Józefa Blocha w Królewcu, 21 września 1890 rok, http://marksizm.edu.pl/wydawnictwa/klasyka-mysli-marksistowskiej/fryderyk-engels/list-do-jozefa-blocha-w-krolewcu-21-wrzesnia-1890-rok/
3. Wielomski A., Marksizm i marksizm kulturowy, Konserwatyzm.pl, https://konserwatyzm.pl/wielomski-marksizm-i-marksizm-kulturowy/
4. Wielomski A., W wydaniu Krzysztofa Karonia – typowo leninowska interpretacja Karola Marksa, 2020, https://youtu.be/HtIwrTtW56g

Jeżeli podobał Się państwu ten wpis i generalnie uważają Państwo naszą działalność za cenną, to serdecznie zapraszamy do wsparcia przedsięwzięcia budowy Encyklopedii Antykultury.

Kliknij
aby dowiedzieć się więcej

Post Author: Jakub Zgierski

2 Replies to “Profesor Wielomski o szkole frankfurckiej, czyli niewiedza i bzdury (cz. 3)”

  1. Jeśli Lenin był marksista, Szkoła frankfurcka też, ale Lenin i szkoła frankfurcka sobie przeczą, to gdzieś jest błąd z utożsamieniem.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

This site is protected by reCAPTCHA and the Google Privacy Policy and Terms of Service apply.